Algorytm społecznej głupoty nie jest wynikiem sieci społecznościowych

Algorytm społecznej głupoty nie jest wynikiem sieci społecznościowych

Analiza sposobu, w jaki rewolucja cyfrowa mi Facebook o Twitter doprowadziły do ​​upadku inteligencji gatunkowej, nie będąc jedyną przyczyną

Głupota społeczna nie polega na korzystaniu z portali społecznościowych, ale na ich nadużywaniu i często nieuchronnych procesach
Głupota społeczna nie polega na korzystaniu z portali społecznościowych, ale na ich nadużywaniu i często nieuchronnych procesach

Ten artykuł czerpie inspirację bezpośrednio z „Kto przez ostatnie 10 lat American Life był wyjątkowo głupi – to nie jest tylko faza” („Dlaczego ostatnie 10 lat życia w Ameryce było wyjątkowo głupie – i to nie jest tylko faza”) autorstwa Jonathana Haidta, psychologa społecznego ze Stern School of Business na Uniwersytecie Nowojorskim, opublikowane w autorytatywnym amerykańskim czasopiśmie „The Atlantic”.
Artykuł dr Haidta wywarł na mnie ogromne wrażenie i pomyślałem o zintegrowaniu jego głównych tez z bardziej „zlokalizowanymi” myślami i refleksjami, które kłębiły się w mojej głowie od jakiegoś czasu, a dotyczyły szerszego tematu: inteligencji gatunków – lub nie – ludzkości , w odniesieniu do szeregu mechanizmów społecznych uruchomionych w ciągu ostatnich dziesięciu czy piętnastu lat przez pojawienie się specyficznych algorytmów stosowanych przez główne sieci społecznościowe (Facebook, Instagram, Twitter i tak dalej).
Teza odbiega od mitycznego, ale nie przesadnie, obrazu Wieży Babel: dzieła rzucania wyzwania przez człowieka Bogu, najwyższego aktu arogancji, za który Wszechmogący karze nie niszcząc jej jak Sodomy i Gomory, ale w sposób bardziej subtelny i być może bardziej okrutny, uniemożliwiając ludziom wzajemne zrozumienie.
Tylko to, co w ostatnich latach wydarzyłoby się w „Nigdy więcej Stanów Zjednoczonych”, które rozdrobnienie i brak komunikowania się stanowisk nie tylko między różnymi partiami, ale w ramach tych samych partii i rodzin przekształciło w miejsce sporne „między dwoma różnymi krajami zajmującymi to samo terytorium”.
A jak wyglądałaby nasza współczesna Wieża Babel? L'Internet z Media społecznościowe i ich lęk przed monetyzacją. Zobaczmy, jak i dlaczego.

Te trzy cele ratowania Internetu przed… samym sobą

Internet, jaki pojawił się na początku lat 90., na początku cyfrowej transformacji
Internet, jaki pojawił się na początku lat 90., na początku cyfrowej transformacji

Kiedy Sieć była (lub uważano, że jest) Edenem

Był taki początkowy moment, w pełni przeżywany przeze mnie, w którym Internet była to nowa Ziemia Obiecana. Miejsce, w którym można było dyskutować (nie zderzać się, ale raczej konfrontować, aby zrozumieć punkt widzenia drugiej osoby), potencjalnie z resztą całej planety, najpierw znając wystarczająco dużo języka angielskiego, a następnie ucząc się korzystać z tłumacza Google'a.
Tak, od czasu do czasu mógł się pojawić płomień (dosłownie „pożar”, spór w sieci), ale generalnie pozostawała to konfrontacja osobista lub w każdym razie w ramach dobrze zdefiniowanych grup.
Z drugiej strony otworzył się zupełnie nowy wszechświat wiedzy i możliwości, trochę jak to, co dzieje się w „The Espanse” wraz z otwarciem Pierścienia na nieskończone nowe światy.
Szkoda, że ​​w końcu, jak w serialu telewizyjnym na PrimeVideo (zaczerpniętym z literackiej sagi science-fiction autorstwa Daniela Abrahama i Ty Francka pod pseudonimem James SA Corey), zamiast odważnie i ewolucyjnie rzucić się w nieznane, wycofaliśmy się w naszą starą biedną plemienną logikę.
I nadal toczymy ze sobą wojny na wszystkich poziomach, od sąsiadów po sąsiednie kraje.
Uważaj jednak: same media społecznościowe nie są prawdziwym problemem. Na początku działały bardzo dobrze, pozwalając każdemu na poszerzenie i zarządzanie swoim kręgiem znajomych, na odzyskanie utraconych, być może ze względu na odległość, starych kontaktów.
Dopóki relacje międzyludzkie nie ograniczały się do własnej „cyfrowej wioski”, być może co jakiś czas poznawania nowych osób i zawierania znajomości, jeśli już, wszystko szło gładko, jak to bywa w małym miasteczku lub w „przyjaznej” okolicy. Człowiek".
A oto podstawowa koncepcja: na ludzką skalę. Nie samochód, nie biznes.

Przyszłość mediów społecznościowych między szansami a zagrożeniami…

Alegoria Wieży Babel zinterpretowana przez „tnounsy” opowiadanie science fiction
Alegoria Wieży Babel zinterpretowana przez „tnounsy” opowiadanie science fiction

2011-2015: Upadek… „Nowej Wieży”

Artykuł w „The Atlantic” dokładnie analizuje amerykańskie zjawiska społeczne i polityczne, którymi nie chcemy się tutaj zajmować; interesuje nas identyfikacja i zdefiniowanie głównych przyczyn, z których i my od lat doświadczamy najbardziej szkodliwych skutków: polaryzacji i skrajności stanowisk, utraty zdolności do porównywania i dialogu, nadmiernego upraszczania przeciwstawnych tez, wzrostu nieuzasadnionych społecznych pręgierzy, histerycznych mas! (nie, to był tylko cytat).
Zacznijmy od historii ludzkości, która przede wszystkim w ostatnich stuleciach charakteryzowała się, poza konfliktami i nieporozumieniami, ogólnym dążeniem do współpracy na wielką skalę.
Wraz ze wzrostem szybkości rozprzestrzeniania się informacji coraz trudniej jest uważać innych za wrogów, niegodnych miana istot ludzkich.
Nawet mieszkańcy najodleglejszych krajów i najróżniejszych zwyczajów nie wydają się nam tak obcy, gdy mamy okazję lepiej ich poznać.
Najpierw dzięki radiu i prasie, potem dzięki coraz szybszym środkom masowego przekazu (telewizja satelitarna, Internet) cała planeta w końcu została natychmiast połączona: tak zwana „globalna wioska”, w której coraz wygodniej jest rozmawiać, handlować, a nie iść na wojnę.
Najwyraźniej postęp technologiczny pchnąłby nas jeszcze bardziej ku wspólnej przyszłości: łącząc siły wszystkich krajów stworzyliśmy ogromne projekty naukowe (Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, CERN, gdzie Sieć). Ale w pewnym momencie coś poszło nie tak.
Pojawiły się przyciski „Lubię to”, „Prześlij dalej”, „Udostępnij”.

Konspiracja, fake newsy i ksenofobia: niebezpieczna cyfrowa mieszanka

Facebook skazany na śmierć na stosie jako heretyk: realistyczna perspektywa
Facebook skazany na śmierć na stosie jako heretyk: realistyczna perspektywa

Sprzeczna pochwała tłumu Manzonian

A co to będzie, niektórzy z was mogli pomyśleć w tym momencie.
W końcu to właśnie możliwość doceniania i dzielenia się czymkolwiek w locie jest najbardziej zabawną i stymulującą częścią aktualne sieci społecznościowe.
Problem polega na tym, że ta nowa interakcja przyniosła niszczycielski efekt: intensyfikację dynamiki wirusa.
Od tego czasu ważniejsze stało się stymulowanie „polubień” i „udostępnień”. Facebookna przykład opracowano algorytmy, które pokazują każdemu użytkownikowi nie to, co publikują jego znajomi w porządku chronologicznym, ale wszystko, co skłania go bardziej do klikania „Lubię to” i „Udostępnij”.
Seria badań naukowych wykazała następnie, że to właśnie posty wywołują silne emocje, zwłaszcza złość wobec grup osób spoza kręgu znajomych, które najczęściej są udostępniane. W rzeczywistości te, które stają się wirusowe.

Metaverse: odkrywanie przyszłego wszechświata Internetu…

Statystyka retweetów według orientacji politycznej i socjologicznej „społeczności”, do której należą
Statystyka retweetów według orientacji politycznej i socjologicznej „społeczności”, do której należą

Publikowanie jest równoznaczne z prawdziwą loterią

Więc opublikuj coś Facebook lub Twitter stało się to odpowiednikiem gry w lotto.
Jeśli masz szczęście, Twój post może stać się wirusowy, udostępniony przez tysiące, miliony ludzi, a jeśli Ci się spodoba, będziesz miał swoje dni sławy w sieci.
Ale jeśli z jakiegoś powodu przegapisz strzał, możesz znaleźć się w rękach tłumu Manzonian i dosłownie cierpieć lincz na placu publicznym, który, jakkolwiek „wirtualny”, będzie miał bardzo poważne reperkusje w twoim prawdziwym życiu. Co ja, nauczycielka, staram się na co dzień uświadamiać moim gimnazjalistom.
Zmieniając w ten sposób reguły gry, bez zastanawiania się nad możliwymi konsekwencjami, zachęcano do nieuczciwości (fałszywe i stronnicze wiadomości w celu zdobycia publiczności) oraz dynamiki grupy.
Nie działamy już na podstawie naszych prawdziwych preferencji, ale na podstawie przeszłych doświadczeń negatywnych (kary) i pozytywnych (nagrody) zgodnie z regułami grupy, do której należymy.
Wzmocnienie logiki i pragnienia potwierdzenia i akceptacji, które prowadzą każdego z nas do dostosowania się do naszej większości.
Inżynier z Twitter który pracował bezpośrednio nad przyciskiem „retweet”, później ujawnił, że tego żałuje, zdając sobie sprawę, że odpoczął Twitter gorsze miejsce.
Kto wie, co myśli o tym Elon Musk? Potomność oceni.
Ale znając go, może to być początek wielkiej zmiany, biorąc pod uwagę jego ostatnie wypowiedzi po przejęciu Twitter.

Alarm wideo nastolatka przed nadużyciami w Internecie

Rozbite lustro uniemożliwia obiektywne spojrzenie na siebie i innych
Rozbite lustro uniemożliwia obiektywne spojrzenie na siebie i innych

To zaufanie przełożyło się teraz na następne

Historycznie, cywilizacje opierały swoją jedność na dzieleniu się krwią, religii, obecności wrogów do walki.
Z drugiej strony istnieją trzy główne „kolumny społeczne”, zidentyfikowane przez socjologów, które wspierają nowoczesną świecką demokrację, takie jak na przykład państwa europejskie.
Są to: „Kapitał zakładowy”, czyli tzw sieci społecznościowe możliwie najszerszy, przy wysokim poziomie wzajemnego zaufania; „instytucje silne”, czyli autorytatywne, uznane, sprawne i godne zaufania obywateli; „Wspólne historie”, przy czym zdecydowana większość uznaje ich znaczenie i autentyczność.
Niestety wirusowe mechanizmy nowoczesne sieci społecznościowe osłabiły wszystkie trzy z tych czynników, zwłaszcza począwszy od 2009 r.
Przechodząc od logiki małej grupy do obsesyjnego poszukiwania „wiarygodności”, wielu użytkowników zaczęło dzielić się danymi osobowymi i wrażliwymi z dużą liczbą zupełnie obcych sobie osób, starając się zdobyć jak największą liczbę zgód; ale uzyskani w ten sposób „przyjaciele” są ostatecznie nieznajomymi, z którymi być może nigdy nie doszło nawet do pośredniej konfrontacji.
Są to „naśladowcy”, „prześladowcy”, którzy pozostają wierni twojemu charakterowi, dopóki nie „myśli ich myślami”, ale którzy są gotowi go ukrzyżować, gdy tylko zejdzie z torów.

Szwajcarski Internet 8 razy szybszy w usłudze powszechnej

Logotypy niektórych mediów społecznościowych i portali społecznościowych popularnych wśród internautów
Logotypy niektórych mediów społecznościowych i portali społecznościowych popularnych wśród internautów

Od „placów konfrontacji” do wystaw

Platformy społecznościowe przekształciły się w ten sposób z „placów konfrontacji” w „plac wystawowy”, gdzie dzięki sile przycisku, który pozwala dzielić się treścią jednym kliknięciem, bez żadnego wysiłku, a być może nawet bez przeczytania i zrozumienia całości, i bez żadnych ograniczeń czasowych, w których takie treści mogą być udostępniane w ten sposób, matematycznie prowadzi do zjawiska wykładniczego rozprzestrzeniania się najbardziej udanych postów.
I do narodzin prawdziwych „sądów ludowych”, w znacznie szybszy i wyraźniejszy sposób niż to, co mogło się wydarzyć przed erą Internet. Płomienie stają się w ten sposób niekontrolowanymi pożarami, które karmią się same, gdzie najbardziej agresywne i ekstremistyczne stanowiska wygrywają ze wszystkimi innymi dzięki swojej „emocjonalnej sile”.

Podcast, czterdzieści wizjonerskich lat Elona Muska od sieci do Marsa

Alegoria tak zwanego „efektu potwierdzania”, który sprawia, że ​​mężczyźni i kobiety wierzą w to, co im najbardziej odpowiada
Alegoria tak zwanego „efektu potwierdzania”, który sprawia, że ​​mężczyźni i kobiety wierzą w to, co im najbardziej odpowiada

Fałszywa zasada, że ​​„jeden jest wart jednego”

Badania przeprowadzone przez politologów Alexandra Bora i Michaela Banga Petersena wykazały, że niewielka grupa ludzi na Media społecznościowe jest bardzo zainteresowany podniesieniem swojego statusu społecznego i jest skłonny do użycia w tym celu agresji.
Takie osoby przyznają, że w dyskusjach online często przeklinają lub dokuczają swoim przeciwnikom, są blokowane przez innych użytkowników lub zgłaszane za nieodpowiednie komentarze.
W ośmiu kolejnych badaniach Bor i Petersen stwierdzili, że bycie online nie powoduje, że większość ludzi jest bardziej agresywna lub wrogo nastawiona; raczej pozwoliło niewielkiej liczbie agresywnych osób zaatakować znacznie większą grupę ofiar.
Niewielka liczba agitatorów jest w stanie zdominować fora dyskusyjne.
Dalsze badania pokazują, że kobiety i osoby czarnoskóre są nieproporcjonalnie nękane, więc cyfrowy plac publiczny jest mniej przyjazny dla ich głosów.
W ten sposób zaufanie do instytucji, czy to rządowych, kulturalnych czy naukowych, nie jest po prostu kwestionowane, ale rozbijane na tysiące fragmentów, gdzie zasada „jedna jest warta jednej” unieważnia jakąkolwiek formę autorytetu i każdego, kto czuje się uprawniony do dyskusji na temat fizyki kwantowej lub energii jądrowej z fizykiem, immunologia z immunologiem, zjawiska społeczne z socjologiem.
Wszystko jakby jego wiedza (często mniejsza niż żadna) na najbardziej złożone tematy, nabyta z lekturą Internet, pozwoliłoby na równe porównanie z tymi, którzy badają je od dziesięcioleci.
Stąd, tracąc zaufanie do instytucji (nie tylko rządowych, ale po prostu uniwersytetów i ich przedstawicieli, badaczy dowolnej dyscypliny), nie ma już wspólnej historii ani kompetentnego autorytetu, do którego można by się odwoływać.
W szkolnych pogawędkach między rodzicami kwestionowane jest każde pedagogiczne działanie nauczyciela. w grupy mediów społecznościowych pseudonauka szaleje, bo pójście „wbrew dominującej myśli” jest fajne bez względu na sens tego, co się mówi, a często na zagrożenie dla zdrowia i społeczeństwa.
Ale nie ma jedności nawet w proteście dla niego samego: cała publiczność jest w rzeczywistości podzielona jak lustro rozbite na tysiąc kawałków, które „odbijają się nawzajem groźnie”.

Kryzys ukraiński i „cyfrowa odpowiedzialność” fake newsów

Irracjonalne korzystanie z sieci społecznościowych zerwało więzi między mężczyznami zamiast tworzyć mosty komunikacji (Rysunek: Frits Ahlefeldt)
Irracjonalne korzystanie z sieci społecznościowych zerwało więzi między mężczyznami zamiast tworzyć mosty komunikacji (Rysunek: Frits Ahlefeldt)

Niepokojąca śmierć kompromisu

Nowożytne Konstytucje zostały pomyślane, aby zapobiec pewnym zjawiskom, które były już dobrze znane ich autorom.
Słabym punktem demokracji jest właśnie tzw „turbulencje i niesforne namiętności” które mogą mieć wpływ na społeczności demokratyczne, które w związku z tym potrzebują mechanizmów chłodzących, aby spowolnić impulsy, aby dać również administratorom czas i izolację niezbędne do opracowania kompleksowych, adekwatnych odpowiedzi i rozwiązań, a nie improwizowanych pod wpływem emocji chwili.
Koncepcja kompromisu, doświadczana w ostatnich latach coraz bardziej negatywnie, ma jednak swoją konkretną wartość społeczną, spotkanie przeciwstawnych stanowisk, wzajemne zrozumienie punktu widzenia i poszukiwanie wspólnych strategii rozwiązywania głównych problemów społecznych.
Zamiast tego, szybkość reakcji na dużych wirtualnych polach, które dają nam firmy technologiczne, przywróciła wszystko do starć plemiennych, stymulując tendencję do dzielenia nas na drużyny lub partie, w których niechęć do przeciwników dominuje nad pragnieniem konfrontacji.
W ten sposób każde wybory polityczne stają się walką o to, by za wszelką cenę nie dopuścić do zwycięstwa przeciwników, a głęboki sens demokracji ginie w zderzeniu kibiców.
W ten sposób takie osobistości jak Beppe Grillo we Włoszech, Boris Johnson w Anglii, Donald Trump w Stanach Zjednoczonych nie spowodowały upadku wieży, ale w pełni wykorzystały jej energię kinetyczną, były w stanie uchwycić jej destrukcyjny potencjał i skierować ją w stronę im przysługę.
Bez zbytniego zmartwienia o konsekwencje na poziomie społecznym. I biada bratać się z wrogiem (przynajmniej do czasu, aż dojdziesz do krzesła), biada cywilnemu dyskutowaniu o meritum z przeciwnikiem politycznym, nawet jeśli składa on słuszne oświadczenia: to jest równoznaczne ze zbrodnią zdrady stanu.
Jest to zjawisko, które potęguje strach ze strony instytucji, które, gdy tylko dostrzegą ewentualną burzę (dosłownie „Burza kupy”) za wypowiedzi jednego z ich członków, czy to przedstawiciela ustawowego, profesora, dziennikarza, śpieszą się od tego zdystansować.
Ich autorytet, być może zdobyty przez dziesięciolecia, a nawet stulecia, zostaje złożony w ofierze na ołtarzu bogów Sądy sieciowe.

Galeria zdjęć, bajki, które egzorcyzmują lęki sieci

„Fałszywe wiadomości” lub „fałszywe wiadomości” osiągnęły znaczną eskalację wraz z transformacją cyfrową i do tego stopnia, że ​​​​sieci społecznościowe przyjęły rolę „sumienia świata”
„Fałszywe wiadomości” lub „fałszywe wiadomości” osiągnęły znaczną eskalację wraz z transformacją cyfrową i do tego stopnia, że ​​​​sieci społecznościowe przejęły bycie „sumieniem świata”

Istnieje zbieżność między przeciwstawnymi ekstremizmami

Wróćmy do tego, o co „skruszony” inżynier Twitter, który po współpracy przy tworzeniu przycisku Retweet napisał: „To jak wręczenie czterolatkowi broni”.
Tweet tak naprawdę nikogo nie zabija, ale może zranić, zwłaszcza jeśli jest podejmowany i udostępniany bez wysiłku i bez skrupułów przez tysiące lub miliony ludzi.
Więc więcej niż kaliber 38, można powiedzieć, że Media społecznościowe współcześni dali nam pistolet do strzałek z „strzałkami”, które nawet jeśli nie zabijają (chyba że trafią cię prosto w oko), z pewnością wyrządzają szkody.
I dostarczyli miliard, bez różnicy wszystkim, którzy zaczęli rzucać w siebie rzutkami jak papierowymi kulkami w szóstej klasie.
Czasami ta władza się opłaciła: na przykład ujawnienie systematycznego wykorzystywania seksualnego w niektórych amerykańskich firmach nie przyniosłoby takiego samego efektu bez tych środków.
Niestety, sprawy sprawiedliwości są wyjątkiem w morzu zastraszania i niesprawiedliwości.

Istnieje innowacyjny Internet dla szwajcarskich instytucji badawczych

Odwieczna dialektyka między „strachem” a „nienawiścią” Internetu i sieci społecznościowych zanurzonych w wirtualności
Odwieczna dialektyka między „strachem” a „nienawiścią” Internetu i sieci społecznościowych zanurzonych w wirtualności

Agresja jest motorem fałszywej społeczności

W niezdyscyplinowanej klasie liderami są bardziej agresywni uczniowie i uczennice, i to samo dzieje się w sieciach społecznościowych, gdzie najbardziej agresywne lub najbardziej „ikoniczne” postacie są mistrzami.
Tak się składa, że ​​najbardziej skrajne skrajności polityczne, zarówno lewicowe, jak i prawicowe, robią więcej hałasu na niekorzyść umiarkowanych, którzy często ulegają fali, także z obawy przed przytłoczeniem.
I to nie przypadek, że pozycje tych obrzeży często pokrywają się, nawet jeśli pozornie są przeciwne, dzięki efektowi „podkowy”, o którym teoretyzował już w politologii pisarz Jean-Pierre Faye.
„Strzałki” z Media społecznościowe dają więcej władzy i głosu politycznym skrajnościom, jednocześnie zmniejszając władzę i głos umiarkowanej większości.
Badanie Hidden Tribes przeprowadzone przez prodemokratyczną grupę More in Common przeprowadziło ankietę wśród 8.000 2017 Amerykanów w 2018 i XNUMX roku i zidentyfikowało siedem grup, które podzielają przekonania i zachowania.
Ci najbardziej na prawo, znani jako „głosujący konserwatyści”, stanowili 6 procent populacji USA. Grupa najbardziej wysunięta na lewo, „postępowi aktywiści”, stanowiła 8 procent populacji.
Postępowi aktywiści byli zdecydowanie najbardziej płodną grupą na Media społecznościowe: 70 procent udostępniało treści polityczne w poprzednim roku. Za nimi uplasowali się pobożni konserwatyści z wynikiem 56 procent.

Od genezy „metashoppera”, konsumenta przyszłości…

Media społecznościowe często wzmacniają wiadomości, które są bez znaczenia lub nawet niebezpieczne dla społeczeństwa
Media społecznościowe często wzmacniają wiadomości, które są bez znaczenia lub nawet niebezpieczne dla społeczeństwa

Błąd potwierdzenia „jest” w sieci?

W ludzkim myśleniu istnieje tendencja do brania pod uwagę tylko dowodów potwierdzających czyjąś tezę, tzw. „błąd konfirmacji”.
To pułapka, w którą wszyscy wpadamy, nawet ci, którzy powinni znać metodę naukową lepiej niż inni.
Ile razy artykuły naukowe, które wyszły za bardzo „poza” panujące w danym momencie powszechne przekonania, przynosząc oczywiste argumenty lub dowody, są przez lata ignorowane przez społeczność naukową, aż do momentu, gdy kolejne odkrycia uniemożliwiły ich zignorowanie?
Już przed wszechobecne media społecznościowe, te same wyszukiwarki, jak Google, pozbawione skutecznego systemu „sprawdzania faktów”, podsycały teorie spiskowe (tak naprawdę nie byliśmy na Księżycu, ziemia jest płaska, 11/19 był zainscenizowany, COVID-XNUMX nie istnieje… ).
I Media społecznościowe pogorszyły sytuację, bo zniechęciły do ​​interakcji „poza bańką”, czyli konfrontacji z ludźmi, którzy nie podzielają twoich opinii i być może znają się na pewnych tematach lepiej od ciebie.
Porównując się z inżynierem kosmicznym lub poważnym dziennikarzem naukowym, moglibyśmy z łatwością zweryfikować fałszywość pewnych ad hoc „dowodów” (patrz na przykład przypadek korelacji między szczepionką a autyzmem, który okazał się prawdziwym oszustwem, który nadal wierzcie nielicznym).
Ale błąd potwierdzenia w połączeniu z efektem bańki nowych algorytmów popycha nas w innych kierunkach.
Tak więc, kiedy 99 procent klimatologów twierdzi, że zmiany klimatu mają antropiczne korzenie, a mniej niż 1 procent twierdzi, że jest odwrotnie, dla niektórych porównanie to nadal jest pięćdziesiąt na pięćdziesiąt (tutaj tradycyjne media i ich talk-show). I znaleźliśmy się w błędnej pętli, w której wszyscy przegrywamy, zaczynając od prawdy. Rzeczywiście, z naukowej prawdy…

Wirtualna rzeczywistość i Metaverse w dwóch szkołach cyklu Inspired

Jaką przyszłość niosą dla nas media społecznościowe?
Jaką przyszłość niosą dla nas media społecznościowe?